Archiwum 23 listopada 2002


lis 23 2002 Rodze male problemiki w nieskonczonosc!
Komentarze: 1

Znowu w domciu, znów z ukochaną mamusią i z ojcem, który mignał mi nad ranem w niewiadomym celu miotając się po pokoju, w którym śpię. Mój pokój objęła w posiadanie babcia – rozgościła się na dobre, na lampkę narzucony beret. Ok, będę spała w gościnnym.

No więc jestem. Tydzień minął mi dość jednostajnie, nie licząc fajnego poniedziałkowego wieczoru spędzonego w towarzystwie M. w Dziku. Dość dużo wypililśmy, dużo rozmawialiśmy i było naprawdę świetnie. Pod dom podjechałam taksówką, za którą M. wielkomyślnie zapłacił z własnej kieszeni.

Później jednostajne dni, monotonne wieczory, trochę nauki, trochę bezmyślnej wegetacji – zero uczuć.

I dzisiejsze sobotnie przedpołudnie. Mama podirytowana moim strojem – spodnie spodnie spodnie spodnie, a jak kiecka, to nie widać ci nawet kostek! Ja na to, że kompleksy, że samopoczucie etc. etc. ale mama nie daje sie przekonac – mialabym podobne poglady, gdybym jadla dwa jablka dziennie jak ona... :/

Wyjazd do Australii – rzecz najrealniejsza w świecie, która ciągnie się za mną jak brylantowa kula u nogi. Niby cieszy, ale ciąży. To super realne – gdybym zadeklarowała się teraz, rodzice już zaczęliby starać się o wizę dla mnie, a ja mogłabym skoncentrować się na carpe diem, bo i tak szkoła skończyłaby się dla mnie po drugim semestrze... Nie chce mi się nawet o tym myśleć. Niech ktoś podejmie decyzję za mnie...

Myślę o zrobieniu sobie tatuażu – najchętniej jakiegoś slicznego kota, ewentualnie tribal lub coś celtyckiego. Pozostaje jeszcze wybór miejsca :). Brzuszek, a może niziutko, niziutko na plecach...?

Muszę się uczyć, a tak ciężko mi to wchodzi... Bleh...

Najchętniej upiłabym się dzisiaj. Czuję potrzebę ucieczki od tego, o czym wciąż myślę i od tego co uparcie śni mi się od dwóch tygodni. Źle się dzieje w państwie kocim. Nie tak jak sobie kotka zakładała i nie tak jak pilnowała, żeby się sprawy układały. Najgorsze jest, że to co się za mną ciągnie jest chyba nierozwiązywalne i chyba nie wyszłoby mi na dobre...

Jezzu, jaki ja mam imponujący talent do stwarzania sobie problemów. Ktoś powiedział, że kłamstwo jest jak królik – rodzi małe kłamstewka w nieskończoność. U mnie analogicznie jest z problemami – ja jestem problemem, który rodzi małe problemiki w nieskończoność...

catqueen : :