Szumi w glowie wino i piatek...
Komentarze: 2
Ludzie z roku nareszcie zaczynaja sie integrowac, choc momentami wyglada to nieciekawie i staje sie zrodlem pewnej ilosci wkurwien :). Ale przynajmniej cos sie ruszylo. Ruszylismy sie kilkuosobowa grupa w piatek wieczorem na piwo w centrum. O miejsce nie bylo latwo, co juz powodowalo pewne zadraznienia - u pana M. zwlaszcza.
Gdyby Michal sie tak nie upil, gdyby M. nie wymagal czegos, czego nie moge powiedziec, gdyby go to tak nie urazilo... byloby calkiem przyjemnie. Ale nie bylo az tak fajnie jak moglo byc.
M. jest ostatnia osoba, ktora chcialabym w jakikolwiek sposob urazic - dlatego bede wobec niego zawsze w porzadku, tak jak to bylo to tej pory. I nieprawda jest jakobym nie byla do konca szczera. Nie bede szczera, jesli dla M. oznacza to mowienie tego, co on byc moze chcialby uslyszec. Nie moge wytrzymac kiedy patrzy na mnie takim spojrzeniem jak w piatek wieczorem. Wszystko sie we mnie kuli. I buntuje - stad moja agresja i dziwne zachowanie w stosunku do niego. Mam nadzieje, ze zadne z nas nie zacznie niczego pieprzyc w tym wspanialym ukladzie. Porzadnie by mnie to kopnelo. Byc moze to prawda, ze spotkalismy sie za wczesnie lub za pozno - ja optuje raczej za tym drugim. Zreszta po co to drazyc...
Michal to osobna bajka. Byl porzadnie pijany i zebralo mu sie na nastroj komplemenciarsko - zwierzeniowo - przytuleniowy. Taki on "biedny" zuczek i nikt nie traktuje go powaznie... I czy ja - "mama", moge go jakos pocieszyc... Zamiast odpowiedzi zarzadzilam kolejne piwo.
Rodzi sie pewien plan na przyszlosc dla mnie. Tylko, ze byloby to zagraniem va banque, na ktore nie wiem czy mnie stac... Potworne ryzyko i... palenie mostow, ktore sa w pelni rozkwitu.
Heh. Dzis nie herbatka, a wino - mamusia juz spi, ja jeszcze nie. Ktos musi dokonczyc butelke... Mam w glowie zupelny metlik i przezuwam wciaz piatek o gorzko - slodkim smaku.
Dodaj komentarz