Komentarze: 1
No wlasnie... Dlaczego latwo jest sie zdolowac za pomoca tego, co sie slucha, aciezko sie potem z tego dola wygrzebac? Soedze w radyjku o czym juz dzisiaj pisalam i nie mam najmniejszej ochoty sie odzywac... Nie moge sluchac niczego smutniastego, wiec rzucam na emisje same smieszne kawaleczki i nic to nie daje. Zupelnie nic. Dola jak mialam tak mam i najgorsze, ze dialog ktory co kilka minut prowadze jest tak straszliwie jednostronny. Wiem, ze jeszcze chwilka i z powrotem bede w domu, ale co to da skoro pustostan, ktory we mnie panuje nie pozwala mi nawet pogadac normalnie z rodzicami...? Potwornie mnie wkurza ten stan... i na dodatek sama narzucam sobie cenzure - nie wkurza mnie ten stan, tylko najzwyczajniej w swiecie wkurwia!
Chcialabym chyba miec jakiegos faceta, ale z drugiej strony nie mam na to odwagi - jesli znow mam wszystko spieprzyc jak to ja mam w zwyczaju... Zaczynam myslec o tym, zeby nie szukac juz znajomosci przelotnych - jesli juz ktos ma przy mnie byc niech bedzie bez ryzyka szybkiej zmiany status quo. Amen. Ale zanim to sie stanie, bede ryczec przy filmach o milosci (jakiez to trywialne) bo brak mi najzwyczajniejszej w swiecie bliskosci i zwyklego ludzkiego ciepla. Jeszcze troche i umre z wchlodzenia organizmu.
Chyba najmadrzejsze co moge w takiej sytuacji zrobic, to poswiecic sie nauce mysli politycznej i geografii politycznej...