Komentarze: 2
Niesamowicie poprzebieral sie halloweenowy Poznan... Wczorajsza impreza przyniosla kolejne upojenie alkoholowe, kolejnych znajomych, ktorzy opuscili nasze mieszkanie okolo godziny wpol do osmej rano, kolejne refleksje nad ludzmi, a zwlaszcza dwojka z nich...
Wybralismy sie dosc pokazna grupka na podboj Poznania. Wigilia wigilii swieta zmarlych okazala sie przedziwnym wieczorem. Przynajmniej dla mnie. Moj kumpel (? przyjaciel??) - M. motal sie w swoich przemysleniach na temat wlasnej osoby i wszystkiego dookola, zamykal mi swe wnetrze przed nosem z glosnym trzaskiem, po czym przepraszal mnie za to. Niby szukal mojego towarzystwa, a jednak ciagle uciekal. Byl ale go nie bylo. Mowil, ale w sumie rownie dobrze mogl milczec. Ktos inny z kolei podszedl tego wieczoru do mojej osoby dosc ekspansywnie: cos masz w oczach.... a gdybym zaproponowal ci seks...? A potem cos strasznie dziwnego. Nagle wydalo mi sie, ze wszyscy gdzies znikneli, ze zostalam sama z nimi dwoma i ze kompletnie nie wiem co zrobic w tej przedziwnej sytuacji. Opustoszal stolik - znajomi poszli sie przewietrzyc, a ja bylam raz z tym, raz z drugim... i ktoregos mialam ochote goraco pocalowac... momentami chyba nawet... zreszta moze lepiej samej sobie sie do tego nie przyznawac...?
Nie narzekam - nie bylam tego wieczoru niezauwazana, ale oczywiscie, nie dalo mi to takiej satysfakcji jakiej moglabym oczekiwac... Czego mi brak? Na co ja czekam? Czy mam w ogole na co czekac? Nie potrafie zyc sama, kazdy ciekawszy facet staje sie chocby na ulamek sekundy potencjalnym ... kimstam... Chcialabym nieco wyluzowac, ale jak... Najlepiej tak jak do tej pory - alkohol i przygody??